Strona:Iliada3.djvu/118

Ta strona została przepisana.

Rozumem zaszczycałeś dotąd wiek twóy młody,        439
Lecz i tak bez przysięgi nie weźmiesz nagrody.„
Rzekł, i konie zachęca. „Niech was żal nie ściska,
Bieg wasz łatwo tę korzyść niewielką odzyska,
Stare tamte bieguny, prędzéy więc ustaną:
Wam rześka młodość pewną zaręcza wygraną.„
Skończył: te wolą pana w takiéy słysząc grozie,
Lecą, i wnet stanęły przy ubiegłym wozie.
Na zawód mężów Grecy wzrok trzymaią wryty,
Widzą tuman, wartkiemi wzruszony kopyty,
Na wyższém siedząc mieyscu Krety wódz sędziwy,
Postrzegł konie, lekkiemi miotaiące grzywy:
On, choć bardzo zdaleka, poznał głos rycerza,
I koń, znaczny swą maścią, w oczy go uderza:
Złotoróżowym włosem lśni się postać cała,
A na czole, iak xiężyc, gwiazda świeci biała.
Zatém, powstawszy, w takiém odzywa się słowie.
„Przyiaciele! Achiwow przemożni wodzowie!
Samli widzę, czy wasze oczy to postrzegły?
Inny ieździec i konie na przodek wybiegły:
Te, które dotąd lekką celowały nogą,
Zapewne obrażone, pośpieszać nie mogą.
Jak metę omiiały, sam dobrze widziałem:
Teraz ich nadaremnie szukam w polu całém.
Lub ieździec wcześnie wodzy zatrzymać nie zdążył,
Upuścił ie, lub metę niezręcznie okrążył;