Strona:Iliada3.djvu/119

Ta strona została przepisana.

Upadł więc, wóz potrzaskał, a zapęd szalony,        465
Zdziczałe uniósł konie gdzieś w dalekie strony.
Patrzcie więc, może lepiéy z was który osądzi:
Ja uznaię, ieżeli tylko wzrok nie błądzi,
Mężnego wodza, z rodu Etolskiego męża,
Syn Tydeia, Dyomed, on w biegu zwycięża.„
Na ten głos, Oileia syn, Aiax się zżymał,
Bo pragnął, aby Eumel zwycięztwo otrzymał.
Tak więc uszczypliwemi słowy odpowiada.[1]
„Czego sądzisz? źle czyni, kto zawcześnie gada:
Też same klacze bystrym wyprzedzaią skokiem.
Niś ty z Greków naymłodszy, ni celuiesz wzrokiem,
A iuż wydałeś wyrok? Chciéy ięzykiem rządzić:
Zasiedli tu biegleysi, im przystoi sądzić.
Te, co były w początku, klacze są na przedzie,
Ma wodze w ręku Eumel, i naypierwszy iedzie.„
Na to wódz Kretów, bardzo rozgniewany, rzecze:
„Cała twa moc w języku, haniebny człowiecze:
Niższy od wszystkich, pychą wzdymasz się nikczemną,
O drogi sprzęt, o tróynóg uczyń zakład zemną.
Niechay sporu sąd będzie przy Agamemnonie,
Byś poznał, z twoią szkodą, czyie piérwsze konie.„
Zerwał się nagle Aiax z mieysca, w którém siedział,
Byłby ieszcze ostrzeyszym tonem odpowiedział,
Możeby daléy poszła kłótnia zapalczywa,
Gdy powstaie Achilles, i tak sie odzywa:

  1. Z tego mieysca okazuie się grubość obyczaiów owego wieku, a razem iaką cenę do tych igrzysk przywięzywano. Nic naturalnieyszego, że się spektatorowie na różne strony dzielili.