Tę ia ci czarę dzisiay ofiaruię darem, 621
Bo będąc przygnieciony tylu lat ciężarem;
Nie uzbroisz się w rzemień, nie póydziesz w zapasy:
Bieg, oszczep, nie dla ciebie: iużio nie twe czasy.„
Daie mu upominek, on z czuciem odbiera:
„Prawda z twoich ust, synu, odzywa się szczera:[1]
Wyzuła mię z młodości sił starość niewdzięczna,
Nogi moie sciężały, prawica niezręczna.
Czemuż we mnie ta czerstwość dziś nie odmłodnieie,
Jaką miałem, gdy mężni składali Epeie
Amarynceia króla w podziemne siedliska,
A syny, na cześć oyca, sprawiały igrzyska!
Nikt mi do chwalebnego nie zrównał zawodu,
Ni z Pilów, ni z Epeiów, ni z Etolów rodu.
Klitomed był rzemieniem zwalczony odemnie,
W zapas mię złamać, Ancey silił się daremnie,
Daremnie Jfikl w biegu swe nogi natężył,
Fileia z Polidorem na dzidym zwyciężył.
W pędzie wozów przemogły dwa Aktora syny,
Zazdrośni moiéy sławie: i nie bez przyczyny:
Naywiększą miał nagrodę pierwszy w tym przegonie.
Liczbą mocnieysi, ieden z nich kierował konie,
Jeden kierował konie, drugi biczem chłostał.
Taki byłem, dziś młodym ten zaszczyt pozostał.
Poddaię się starości smutney, iuż czas minął,
Kiedym ia świetnie między bohatyry słynął.
- ↑ Nestor utrzymuie się do końca w swoim charakterze. Nie mogąc dla wieku należeć do żadnéy walki w tych igrzyskach, pociesza się przynaymniéy tém, co niegdyś na takich obchodach dokazywał.