Strona:Iliada3.djvu/157

Ta strona została przepisana.

Na Dya Antyfona i na Hyppotoia.        257
„Spieszcie się gnuśne syny, niegodna krwi moia![1]
Oby zamiast w Hektorze, w was Grek oręż zbroczył!
Biedny ia oyciec! iaki wyrok mię przytłoczył!
Miałem syny waleczne, lecz wszystkie poległy,
Dzielny Mastor i Troil, z wozu walczyć biegły,
I Hektor, bóg wśród ludzi: świat się nad nim dumiał,
I nie ludzkim go synem, lecz boskim rozumiał:
Mars ich wziął, a zostawiłl dla moiéy sromoty,
Kłamcę, skoczki, żarłoki, wydzierce, niecnoty.
Nie zaprzężecież wozu, nie włożycie sprzętów,
Abym mógł iak nayprędzéy iechać do okrętów?„
Rzekł: oni wolą oyca w takiéy słysząc grozie,
Wynoszą wóz i skrzynią ładuią na wozie,
Taki wóz muły ciągną, (dzieło ieszcze nowe:)
Skrzętni biorą ze ściany iarzmo bukszpanowe,
Które zdobi i pierścień i pukiel okrągły.
Wzięli także na dziewięć łokci leyc przeciągły,
Do końca dyszla koniec leyca iest przypięty,
Pierścień zaś iarzma ćwiekiem dyszlowym uięty.
A gdy leycami pukiel po trzykroć okrążą.
Pod kątem węzeł z drugich końców leyca wiążą.
Potém szacowne sprzęty wynoszą z komnaty,
Przeznaczone dla ciała Hektora opłaty,
I zaprzęgaią muły z twardemi kopyty:
Od Mizów Pryam zyskał ten dar znakomity.

  1. Nieszczęście może zaostrzyć naysłodszy charakter: cała Jliada wystawia Pryama, iak pełnego dobroci.