Strona:Iliada3.djvu/204

Ta strona została przepisana.

Cóż wtenczas pocznę? Ach! niech ziemia się rozpadnie
Raczéy, i mnie w tarasie ciemnym schowa na dnie;
Gdzież się po tobie mężu! udam nieszczęśliwa?
Gdyż twa iedna podpora dziś mi tylko zbywa.
Nie mam więcéy rodziców, zgubiona niewiasta!
Legł od Achilla oyciec móy wśród swego miasta:
Matka moia poległa odstrzał téy bogini,
Która się borów, lasów opiekunką czyni.
Widział dzień ieden, iak mych siedmiu braci smutny
Wyrok się skończył, w jednéy porażce okrutnéy.
Lecz to wszystko odbieram, w tobie (co natęża
Słodycz) braci, rodziców; a co większa, męża.
Ty mi ieden za wszystko stoisz, méy osobie
To, cokolwiek odięło niebo, wraca w tobie.
Uważ mężu kochany! w jakim będę stanie.
Jeśli ia wdową, syn ten sierotą zostanie.
Wstąp na tę wieżę, którą widzisz, będzieć wcześną,
A swych rozstaw żołnierzy pod tą figą leśną.
Mieysce to wałów naszych mało ma obrony,
I które sił się ma bać nieprzyiazney strony.
Już się ieden i drugi Aiax, w téyże chwili
Oba Atreyczykowie oń trzykroć kusili.
Czy to wieszcz iaki, przyszłe co rzeczy przenika,
Pokazuie im drogę iśdź na ochotnika;
Czy téż na te sam instynkt wiedzie ich attaki.„
Hektor, który przeniknął mowę Andromaki,