Strona:Iliada3.djvu/233

Ta strona została przepisana.

Wywrze ogniste na nich gęste iako grady
Pioruny, w swym zapale srogim, za ich zdrady.
Tymczasem Menelae! w jak srogiéy żałobie,
Zginieszli na tych brzegach, zostanę po tobie!
Woyska straciwszy serce, ostygłszy w ochocie,
Myśleć tylko do domów będą o powrocie:
Heleny z rąk wykradzcy wydrzeć nie dokażę,
Skąd przed Grecyą całą obelgą się zmażę:
Kości twoich przysutych będzie smutne łoże,
W téy ziemi nad którą bydź zmierzleysza nie może;
A Troiańczyk bezbożny, po twéy depcąc trumnie
Hardą nogą, wykrzyknie sobie nieraz dumnie:
Oby gniew Agamemna na nieprzyiaciele
Swoie wszystkie, wywierał takich szturmów wiele!
Chciało mu się daremnie moc straszną zgromadzić
Woyska: co miał w okrętach swoich odprowadzić
Nazad Menelaowę żonę, nad tym brzegiem,
Tego męża zostawił na wieki noclegiem.
Takie ich będą mowy. O ziemio! Atrydzie
Rozstąp się nieszczęsnemu, wtenczas gdy to przydźie!„
„Bądź bezpieczny, rzecze król Sparty, nie czyń trwogi
W woysku: żeby śmierć przyniósł, nie iest raz tak srogi.
Taśma i kirys tęgi były na przeszkodzie,
Iż w bystrym lotna strzała osłabła zawodzie.„
„Boday iak tuszysz sobie, tak było w istocie!
Odpowie Agamemnon, i tamże w obrocie