Strona:Impresye (Zbierzchowski).djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
14
HENRYK ZBIERZCHOWSKI


Przebudzenie.

Z jasnych rozmodleń, cudownych majaków,
Gdzie się uczucia rodzą niewymowne,
Kwiaty tak płoną, jak lampki cudowne
I senność spływa hen z nadgwiezdnych szlaków.

Gdzie dusza leży na wznak w niemej ciszy
Z zapatrzonemi ku górze oczyma,
Dłonie na gwiazdach rozciągnięte trzyma
I jakieś dzwonne, górne szmery słyszy...

Zimny wiew śmierci przebudził mię nagle,
Prysły tęczowe wizye i widziadła,
Ciemność potworne rozpostarła żagle

I przyczajona z mrocznego ukrycia
Jakaś dłoń ciężka na piersi mi spadła...
O! jak się lękam twardej pięści życia...