Strona:Impresye (Zbierzchowski).djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.
73
IMPRESYE

rozchodzi się po górach, jarach i wąwozach, łącząc się ze szmerem strumieni, morza szumem i łkaniem wichru w jakąś symfonię natury tajemniczą, a wielką. Wieczorem, kiedy zachód zapalił śniegi, na szczytach górskich i rozrzucił czerwone snopy swych warkoczy na nieskończone przestrzenie morza, siadywał na nadbrzeżnej skale i oparty na dłoni, słuchał tego monotonnego plusku morza, które całuje co wieczór na dobranoc poszarpane brzegi ziemi.
Zapewne były chwile, kiedy rozgrzała mu się złota lutnia w piersi i stawał nieruchomie zasłuchany w siebie z zamkniętemi oczyma i zapartym oddechem.
O święta chwilo zachwycenia! O tajemnicze misteryum ducha!...
Zapewne... O młodości Griega wiemy bardzo mało. Nie chcę przytaczać jakichś błahych, a rzekomo ważnych szczegółów, które wymyślają skrupulatni biografowie wielkich ludzi, aby mieć czem zapełnić tysiąc kartek swego cennego dzieła. Jeden z najzdolniejszych uczniów konserwatoryum lipskiego, kończy studya muzyczne w Kopenhadze pod okiem Gadego, Nestora nowszej muzyki norwegskiej.