do swego pokoju, rzuciłem się na łóżko i twarz zakryłem rękoma. Serce mi biło gwałtownie, dziwna radość rozsadzała piersi, a zarazem wstydziłem się swéj ciekawości, jéj śmiechu, tamtych, — sam nie wiem czego nareszcie!...
Uspokoiwszy się, powstałem, uczesałem się przed lustrem, poprawiłem ubranie i zaszedłem nadół na herbatę. Obraz prześlicznéj dziewczyny stał mi ciągle przed oczyma, serce już nie biło, lecz zamierało co chwila i ściskało się rozkosznie.
— Co ci jest? — spytał nagle ojciec, raz tylko spojrzawszy na mnie, — wronę zabiłeś?
Chciałem opowiedziéć wszystko, lecz powstrzymałem się, nie wiem dlaczego, i uśmiechnąłem się tylko.
Powróciwszy do siebie, wykręciłem się na pięcie, oblałem kolońską wodą i spałem noc całą, jak zabity. Nad ranem zbudziłem się na chwilę, podniosłem głowę, z zachwytem spojrzałem wkoło — i zasnąłem na nowo.
— Jakby się tu z nimi zapoznać? — było pierwszą moją myślą na drugi dzień rano. Przed śniadaniem wyszedłem trochę do ogrodu, lecz nie zbliżałem się do płota i nikogo nie widziałem. Po herbacie zacząłem przechadzać się po podwórzu, nieznacznie spoglądając w jéj okna. Nagle wydało mi się, że spostrzegam ją za firanką, i uciekłem czémprędzéj przestraszony.
— Trzebaby się jednak poznać, — myślałem bezustannie, przechadzając się po piaszczystéj równinie przed Nieskuczném, — ale jak? jak?... To pytanie!
Przypomniałem sobie szczegóły wczorajszego zajścia i dziwnie jasno widziałem tę chwilę, w któréj ona roześmiała się ze