Odwróciła się szybko, obiedwiema rękoma mocno ujęła moję głowę i pocałowała serdecznie, gorąco.
Bóg jeden wie, dla kogo był ten pożegnalny, długi pocałunek; ja nie pytałem o to, chciwie pijąc jego słodycz. Wiedziałem tylko, że więcéj nie powtórzy się nigdy.
— Żegnaj, żegnaj — szeptałem, przytrzymując ją bezwiednie.
Wyrwała mi się i uciekła.
I ja wyszedłem natychmiast. Nie umiałbym określić uczucia, jakiego doznawałem, nie chciałbym, żeby powtórzyła się w życiu, lecz nazwałbym się nieszczęśliwym, gdym go wcale nie zaznał.
Nakoniec powróciliśmy do miasta. Nie prędko jednak zapomniałem przeszłości i zabrałem się do pracy. Rany moje goiły się zwolna, lecz do ojca nie miałem najlżejszéj urazy... przeciwnie, powiedziałbym prędzéj, że podniósł się jeszcze w moich oczach... Niechaj psychologowie wytłómaczą to zjawisko.
Razu pewnego na bulwarze z nieopisaną radością spostrzegłem idącego naprzeciw Łuszyna. W ostatnich czasach polubiłem go bardzo za szlachetny, prawy charakter, a przytém drogim mi był przez wspomnienia, jakie łączyły się z jego osobą. Powitałem go téż ze szczerém, nieukrywaném wzruszeniem.
— Aaa! — rzekł, spojrzawszy na mnie, i zsunął brwi posępnie. — Pokażno się, młodzieńcze. Żółtyś jeszcze, ale z oczu lepiéj ci już patrzy. Zaczynasz być człowiekiem z pokojowego pieska. To dobrze, dobrze. No, i cóż? pracujesz?...
Westchnąłem. Nie chciałem kłamać, a wstydziłem się prawdy.
— No trudno, cóż robić, nie trzeba tracić odwagi, — pocieszał mię zacny doktor. Rzecz główna: żyć systematycznie i nie poddawać się wrażeniom. To na nic. Fala niesie i rozniesie, człowiek potrzebuje gruntu. Stój na kamieniu, a mocno. Spóźnione doświadczenie drogo kosztuje. Ot, ja np. kaszlę, a Białouzorow, słyszałeś?
Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.