Rozum, i cnota? zle w ſercu wſzędzie
grzech wnętrznym katem.
Niebo zamyka, piekło otwiera
Łotr wierutny z cnot, z zaſług odziera,
o ſtrato wieczna!
Gwałtem przynagla w tym piſać kwity,
Co Boſki zrządził reſpekt obfity
Z wiekòw przeciągiem.
Co wiekow trudem w Niebo zbieramy
W iedney minucie to utracamy
z głupiey ochoty,
Wgrzechu ſźperamy ſmiechu, weſela:
A oto wiecznie z Niebem rozdziela
Z ſtratą łaſk Boſkich.
Salve[1] mu daiem, a on nam vale[2]
Hak w ſerce wbiwſzy, od nas odſtaie
z figlow waletą.[3]
O nierozumie zapamiętały!
Gorſzyś, twardſzyś nad Sykulſkie[4] ſkały
Bez łez ſtrumienia,
Jakże już daley bez wſtydu grzeſzyc?
A z płaczem właſnym figlarza ſmieſzyć
w zdradzie powabney.
Wzdrygam śię z dzikiem zaſiadać wieże,
Drzy ſkóra, widząc Pale, Pręgierze,
ze wſtydu, bolu.
Fraſzką być ſądzę wieczną katuſzę
Tam pſotą topiąc naydrozſzą duſzę
w ſmieſzki obracam,
Strona:Józef Baka - Uwagi Rzeczy Ostatecznych Y Złosci Grzechowey.djvu/16
Ta strona została przepisana.