Precz iuź ſwywola na łeb poleci,
Gdy lepſzy promyk łaſk Boſkich ſwieci
w cieniach ſumnienia.
Widzę złe, ſzukam w grzechu ſwobody
Jak w błocie złota, w ſłocie pogody,
Pereł w ſmieciſku.
Nad blaſk brylantów, pereł miganie
Bòg kleyuot ieden za wſzyſtko ſtanie:
Bòg mòy i wſzyſtko?
Wieczność ieſt kanak[1] w Niebios pierſcieniu.
Bòg mi koroną będzie w zbawieniu
Dobro iedyne.
JEZUS, MARYA w tobie nadzieja
Ze mnie uſkromiſz łotra, Złodzieja
twego honoru.
Mogąc pomſcić śię, długo cierpiałeś
A ni na zgubę wieczną ſkazałeś:
Dayże ſryſzt[2] łaſki.
W Pielgrzymſtwie ſwiat ten uſtawnie krążę
Niewiedząc do kąd, atoli dąże.
Każdey minuty,
Lata, Mieſiące, dni, i godziny,
Miiaiąc, daią znać, że terminy
Tuż tuż zbliżaią.
Do których zmierzam, których dòyść muſzę
Jędnak nie dòydę,chociaż wyſuſzę,
Myſl ma o onych.