Ale dlaczego cierpi? Dlaczego? Za co go skazano?
Zaświtała mu myśl w głowie:
— Pewno dlatego, żem ja wiele przewinił... pewno za mnie pokutuje i za tych wszystkich, którzy poniżej wkrąg tu stoją a pełni są obłudy, grzechu i podłości... Bo czemże się różnią oni, którzy niewinnego zabijają, ode mnie... zbójcy? A on im płaci za to miłością i przebaczeniem. Któż on jest, iż daje przebaczenie... iż ułaskawia zbrodniarzy?... Możniejszy on-ci być musi od pretora, który mnie pojmał i skazał... Bo ja czuję i mam niezbite przekonanie, że on ma władzę przebaczać..., ale czy zechce mnie przebaczyć?...
I w serce zbójcy wstępować poczęła skrucha; teraz uświadomił sobie całą nikczemność swego życia i zazdrościć począł pięknego życia współukrzyżowanemu.
Tymczasem wśród tłuszczy rozlegały się wciąż śmiechy i naigrawania, a często i przekleństwa. Dołączył się do tych urągowisk i ów skazaniec, co wisiał po prawej stronie. Nie mógł zdzierżeć Dyzma, a z ust wyrwała mu się przygana:
— Przecz i ty, nikczemniku, szydzisz z męża cnotliwego? Ażali nie wiesz, że on bez winy
Strona:Józef Birkenmajer - Łzy Chrystusowe.djvu/74
Ta strona została przepisana.
— 72 —