Strona:Józef Birkenmajer - Bogarodzica Dziewica.djvu/48

Ta strona została przepisana.

poprzestając narazie tylko na rozpatrzeniu dwóch pierwszych zwrotek. Jest to, jak dotąd, najbardziej konsekwentne i najgruntowniejsze omówienie danej kwestii.

W rozdziale niniejszym korzystać będę, rzecz oczywista, ze zdobyczy i doświadczeń wspomnianych tu moich poprzedników, głównie z pracy ostatnio wspomnianej; także z wyników dyskusji, jaka toczyła się, po moim odczycie w warszawskim Towarzystwie Miłośników Języka Polskiego dn. 12 XI 1934, oraz po referacie T. Lehra-Spławińskiego w Komisji Językowej Polskiej Akademii Umiejętności dn. 9 XII 1935 — przy czym szczególnie przydatne się okażą z pierwszej dyskusji uwagi Stanisława Szobera i Witolda Doroszewskiego, z drugiej Kazimierza Nitscha i Tadeusza Sinki. Nie poprzestaję jednakże na sumowaniu tego, co stwierdzić zdołały badania lat ubiegłych. Dorzucam garstkę szczgółów nowych, nie poruszanych dotąd przez nikogo. Poza tym, w myśl przyjętego założenia nie poprzestaję na t. zw. dwóch zwrotkach początkowych, ale uwzględniam i zwrotki następne. Nie podzielam też w dalszym ciągu zdania tych, którzy kcyński tekst Bogarodzicy (t. zw. krakowski I) uważają za jakieś ne varietur, jakąś namiastkę tekstu pierwotnego i oryginalnego; dlatego też odnoszę się do tego przekazu równie krytycznie jak do innych, z drugiej zaś strony nie odrzucam bezwarunkowo lekcyj innych tekstów wyłącznie z tego względu, że są sprzeczne z lekcjami tekstu kcyńskiego. Zarówno przyjęcie, jak odrzucenie tej czy innej lekcji będzie musiało być uzależnione od innych, istotniejszych i głębszych czynników, niż ślepa wiara w filologiczne zdolności czy kancelarską skrupulatność gnieźnieńskiego lub kcyńskiego kopisty (przy nie-

    Księga pamiątkowa ku czci Ign. Chrzanowskiego i odbitka, Kraków 1936, s. 85—107.

40