stawowych nieraz spraw liturgicznych i hymnograficznych, prof. Krzyżanowski często błądzi poważnie w rzeczach, co do których w związku z „Bogurodzicą“ głos zabiera. Oto np. w dawniejszych swych uwagach o mojej książce opowiadał profanom, że „kontakion“ znaczy tyle co ...pieśń o Matce Boskiej. Jest to zupełnie tak, jakby ktoś twierdził, że sonet to jest utwór opisowy, a oktawa tyle co bajka o krasnoludkach; albowiem kontakion jest to nazwa specjalnej budowy stroficznej, zgoła nieznanej w hymnografii łacińskiej, ani jakiejkolwiek innej poza grecką, a i tutaj zamarłej już doszczętnie z końcem wieku XI, tak, iż już wtedy nawet nie umiano określić rodzaju tej strofiki i nie tworzono w niej nic nowego, co najwyżej próbowano (i to bardzo rzadko) podkładać tu i owdzie nowe słowa pod stare kontakia Formę analogiczną wierszową ma właśnie „Bogurodzica“.
Nie widzę więc, w czym zebrane przeze mnie materiały, podkopują znaczenie związków pieśni z kulturą religijną grecką, a akcentują (!?) związki z pieśniarstwem (?) rzymskim“ (!!). Zwłaszcza, że nie wiem, co tu znaczy owo „pieśniarstwo rzymskie“. Każdy kto czytał choćby podstawową rzecz Manitiusa o literaturze łacińskiej wieków średnich, zaraz z pierwszych stron tego dzieła przypomni sobie, że w wiekach tych żadnego „pieśniarstwa rzymskiego“ nie było; jeżeli chodzi o „pieśniarstwo“ (czytaj hymnikę) łacińskie, to nie powstawało ono w Rzymie, lecz w Irlandii i Sewilli, a potem — od Karolingów począwszy — w zasięgu wpływów irlandzkich (Sankt Gallen etc.) czy lombardzkich, Rzym zaś był przez długie lata raczej domeną greckich wpływów kulturalnych, a na własną twórczość rzadko się zdobywał. Toż grecki był cały Awentyn z przyległościami, Wyspa św. Bartłomieja na Tybrze i inne dzielnice, a niecałe trzy mile od Rzymu, w Grottaferracie, znajdowało się najsilniejsze (oprócz Konstantynopola i Studionu) ognisko ówczesnej kultury greckiej na całym świecie...
Strona:Józef Birkenmajer - Dyskusja o Bogurodzicy.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.
10