Strona:Józef Birkenmajer - Epika polska przed Mickiewiczem.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.




Epika polska wielkość swą zawdzięcza Mickiewiczowi. „Grażyna”, a następnie „Powieść Wajdeloty” były szczeblami, po których geniusz epicki poety wspiął się na wyżyny najwyższe, jakie osiągnęła poezja polska.
W zestawieniu z tej miary epopeją, jaką dał Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, później zaś z tym, co w „Królu Duchu” stworzył Słowacki, cała poprzednia polska twórczość epicka wydaje się bladą tylko pracą przygotowawczą, szeregiem prób czy wysiłków, z których niekiedy błyśnie iskra nieprzeciętnego talentu, ale ani razu nie widać płomienia, mogącego ogarnąć i rozgrzać naród cały, ani blasku mogącego olśnić całe pokolenia i rozjaśnić przyszłe ich drogi.
Nie przez epickie — nieziszczone — ambicje wdarł się na skałę pięknej Kaliopy Jan Kochanowski. Tym mniej nie przepadnie zaszczyt podobny takiemu np. Janowi z Wiślicy. Złoty wiek literatury polskiej nie był złotym okresem polskiej epiki narodowej.
Wiek XVII przyniósł prób epickich wiele. Najwspanialsza z nich, „Wojna Chocimska” Potockiego, miała czekać półtora stulecia na ogłoszenie drukiem i nie wpłynęła wcale na bieg naszej literatury. „Wojna” Samuela Twardowskiego, nad miarę sławiona przez współczesnych, była przedsięwzięciem śmiałym, ale wykonanie nie sprostało przedsięwzięciu; dzieło stało się kroniką rymowaną zbiorem materiałów przydatnych dla przyszłego epika, niż utworem epickim. W większej jeszcze mierze toczyć się będą te zastrzeżenia poematu o „Oblężeniu Częstochowy”, napisanego przez bezimiennego zakonnika. Fragmentem pozostaje „Lech” Sarbiewskiego, nieznany zresztą przez długi czas potomnym, którzy (jak Woronicz) żałują jego zagubienia. Nie rozrosły się do



5