lesława i św. Stefana. „Ścisłe i prawie nieprzerwane stosunki, jakie łączyły naród polski z narodem węgierskim“ — pisze prof. Adorian Divéky — zaczynają się już za tych dwóch wielkich królów i jeżeli możemy wierzyć późniejszym kronikom, to wówczas już były bardzo ożywione… pomimo że między temi dwoma krajami ciągnęły się Karpaty, lasami pokryty wysoki łańcuch gór, co wówczas stanowiło ważną przeszkodę komunikacyjną. Dwa te kraje nie miały jeszcze wspólnej granicy, gdyż olbrzymie puszcze ciągnęły się między niemi i dopiero krok za krokiem wycinali je z jedndj strony osadnicy polscy, z drugiej węgierscy“[1].
Dowodem stosunków, jakie łączyły dwór polski i węgierski, są częste związki małżeńskie między domem Piastów i Arpadów. Oto co dalej pisze Divéky: „Nietylko pod względem politycznym, ale i pod względem kościelnym spotykamy węzły łączące dwa narody… Astryk Anastazy, który znany jest jako opat klasztoru Benedyktynów w Trzemesznie, piastował później godność arcybiskupa na Węgrzech. Za czasów Bolesława Chrobrego przybywa z Polski dwóch świątobliwych eremitów i osiada na górze Zobor koło Nyitry. Jeden z nich to sławny pustelnik XI. wieku Świerad, o którym pisze legenda, że „tak wyrósł z pośród chłopstwa, jak róża pomiędzy kolcami“, drugi zaś to jego uczeń Benedykt. Zdaje się, że pochodzili oni z ziemi sandomierskiej, z Opatówca, który znajdował się na lewym brzegu Wisły naprzeciw ujścia Dunajca. Szli oni tą prastarą drogą, która prowadziła wgórę Dunajca aż do Sącza, później wzdłuż Popradu do źródła Wagu aż do Dunaju. Żywoty ich opisał Maurus, opat benedyktyński w Pannonhalma, późniejszy biskup w Pięciukościołach — Pécs (1075); mówi on o nich, że żyli w czasach św. Stefana i przyszli „de terra Polonorum“ do Węgier; Maurus słyszał od samego Benedykta, jakie święte i ascetyczne życie prowadził Świerad, którego legenda zwie Zoerardem, Benedykt później po śmierci Świerada przebywał w jaskini na Skałce nad Wagiem, ale po trzech latach pobytu zabili go zbójcy“.
Z polskich źródeł dotyczących owych stosunków kościelno-religijnych między Węgrami i Polską, dość wymienić Długosza, który o Świeradzie w kilku miejscach dzieła swego wspomina. Przez tych eremitów i benedyktynów dowiadywano się o tem, jak wyglądają owe nieprzebyte Karpaty czy „Alpy Sarmackie“. Oni też wieść o Bolesławie, dobroczyńcy swoim, szerzyli daleko, utrwalali ją w odpisach swych kronik, a nawet opowiadali ludowi, łącznie z legendą łysogórską lub żywotem św. Wojciecha czy pięciu męczenników kazimierskich.
Że legenda świętokrzyska mogła się szerzyć i w górach, i tu nowemi szczegółami się bogacić, jest rzeczą dość praw-
- ↑ W 900-tną rocznicę koronacji B. Chr. 1925.