Świnka, kózka i owieczka mieszkały zgodnie obok siebie. Chowały się razem od maleństwa, pasały się razem, spały razem pod jednym dachem, i dobrze im było. Ale bo też pan gospodarz bardzo się o nie troszczył, ażeby im niczego nie brakło. A dzieci gospodarza często się z nimi bawiły.
Ale pewnej nocy, kiedy wszyscy spali, ktoś po cichutku drzwiczki chlewika otworzył, po cichutku wyniósł wpierw owieczkę, potem kózkę, a wreszcie świnkę. Potem wszystkie trzy na wóz wsadził i pojechał. Jechał wolno i cichutko, ażeby nikogo nie zbudzić. Świnka jednak się domyśliła, że to chyba złodziej je porwał z chlewika dobrego pana gospodarza. Więc przelękła się okrutnie i zaczęła strasznie krzyczeć i kwiczeć. Kózka i owieczka jeszcze trochę zaspane, zdziwiły się bardzo i zapytały:
— Czemu, świnko kochana, tak krzyczysz? Uspokójże się.
Na to odrzecze świnka: — Dziwicie się, że krzyczę? Jakto, nie widzicie, że złodziej nas wykradł naszemu poczciwemu gospodarzowi, który nas żywił i nigdy krzywdy nam nie wyrządził?
— A cóż w takim razie krzyk twój pomoże? — zapytała kózka.
— Krzyczę, ażeby gospodarz nasz się zbudził i odebrał nas złodziejowi.
I wtedy świnka zaczęła jeszcze bardziej kwiczeć, a kózka i owieczka wtórowały jej głośnym bekiem. I powstał taki krzyk, że zbudzili się wszyscy gospodarze w całej wiosce, i złodziej spłoszony uciekł, pozostawiwszy na miejscu świnkę, kózkę i owieczkę. Tak to mądra i wierna świnka krzykiem swoim uratowała gospodarza od złodzieja. I to dzięki temu, że gospodarz dobrze się obchodził z zwierzętami.
A z bajeczki tej nauka:
Dobroć zawsze wierność budzi,
Tak u zwierząt, jak u ludzi.