Pewno mnie spytasz, dziatwo szczęśliwa,
jak to się który miesiąc nazywa.
Powiem — bo prawdy nie chcę się zarzec:
po Styczniu idą Luty i Marzec,
Kwiecień przed Majem, a po nich Czerwiec;
ale i na tem rok się nie przerwie: —
jakby miał mało zgryzot i cierpień,
przychodzą potem Lipiec i Sierpień.
Potem (co dawno przeczuł Kopernik)
zaraz za Wrześniem idzie Październik;
wreszcie (co całą sprawę utrudnia)
poprzez Listopad dojdziem do Grudnia.
Ale tu jeszcze trudność jest główna:
że dni w miesiącach liczba nierówna!
Trzydzieści jeden albo trzydzieści —
to już się w głowie całkiem nie mieści!
A jest i taki miesiąc posępny,
który czasami bywa przestępny;
ma ten przestępca najmniej dni w roku,
więc czasem dzionek skradnie gdzieś zboku.
Prawda, że trudność to niezmierzona
spamiętać wszystkie nazwy, imiona, —
ale nie trzeba martwić się przecie,
Bo w kalendarzu wszystko znajdziecie!