zem z dzwonem. Dziś ten staw ludziska „Świńską Krzywdą“ nazwali, a dzwonienie tam często słychać.
Kapliczka zaś na Łopaciej górze opustoszała, bo ksiądz nie pozwolił w niej mszy odprawiać, jako, że się tam zabójstwo dokonało i świętokradztwo. Djebół zaś mieszka po dziś dzień w starych wierzbach, co je pieron porozwalał, a gdy tam za wyspą, za Ujawą, poczną się drzeć dziewki, gęsi pasęcy, to niekiedy złe postraszy tę lub ową.
Ale godzi się zmówić „Wieczny odpoczynek“ za dusze grzeszników, co tam czasem dzwonieniem o modlitwę proszą, i za Jantka i Hankę, choć jej pewnie Pan Jezus odpuścił, bo kochała bardzo, choć człowieka grzesznego i złodzieja, ale wdyć bliźniego swego.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Na tem zakończyła Margośka swą opowieść i odeszła, bo się już zmierzchało. Tej nocy była straszna zawierucha i usnąć nie mogłem, bo szyby brzęczały, jakby miały z okien wyskoczyć. W głębi komina coś wyło i płakało rozpaczliwie. Zerwałem się więc z łóżka i boso, w koszuli, pobiegłem do drugiego pokoju, gdzie spała matka.