rała twarz pożółkła i pomarszczona i wymykały się rzadkie kosmyki siwych włosów. Już była bowiem Margośka w leciech sędziwych i jeno stara Petulska, która mieszkała na Czernichówku pod Opatową Kapliczką, była od niej starsza, a może i Zabagłowa — ale kto wie? Już od lat dawnych chodziła po ludziach na proszaki — przódziej ani chybi musiała lepszej zażywać doli, bo i z gospodarskiej rodziny Jastrząbków pochodziła... ale ją kiedyś wygnał z domu brat jej młodszy, Antoni, co się po szlachecku przezwał Jastrzębski, i pedział:
— Idź sobie, kady chcesz, ja cię na darmochę trzymać nie będę, kiedyś se dotąd młodego nie wyszukała.
I poszła z domu Margośka, jako że ustępliwa była i usłużna, chociaż dobrze wiedziała, za co ją brat wyżenął: pierwej, jak jeszcze silna była i niezgrzybiała, tedy ją brat ganiał do roboty kole swego obejścia, niczem dziewkę jaką, teraz zaś, kiedy już na nic mu była niezdatna, chciał się jej pozbyć, zwłaszcza, że pod on czas z ekonomówną się ożenił i nazwisko ślacheckie przybrał, a kłuło go w oczy, że ma siostrę chłopiankę...
Tak ci to ludzi chleb rozpiera!
Strona:Józef Birkenmajer - Opowiadania starej Margośki.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.