i w przebraniu, nieraz pod cudzem nazwiskiem, przedzierali się przez ostępy tajg syberyjskich, przez górskie przesmyki i bagniste tundry, żywiąc się upolowaną zwierzyną i jadłem, wyżebranem gdzieniegdzie u litościwych osadników, nierzadko przymierając głodem, padając z wyczerpania i z mrozów, dochodzących niejednokrotnie i do 50°. Niektórym udało się dojść szczęśliwie czyto do Chin, czyto do Europy... ale iluż zginęło, niekiedy bez wieści!... Nietylko jednostki kusiły się o zdobycie dla siebie wolności, o wydobycie się z upiornej krainy mogił i krzyżów. Porywały się na to niekiedy całe organizacje, całe gromady polskich wygnańców. Po turmach, po etapach buntowali się więźniowie, wyłamywali kraty, obezwładniali nawet straże, zdobywając broń i inne środki potrzebne. W całym świecie rozgłos zyskał konfederat barski, Maurycy Beniowski, który uciekł z Sybiru wraz z towarzyszami na opanowanym przez siebie okręcie rosyjskim i dotarł aż do Madagaskaru, gdzie osiągnął nawet... godność królewską! Później trzykrotnie wybuchały na Syberji powstania polskie. Trzecie z nich, wzniecone w roku 1866 nad brzegami przepięknego „świętego morza“ bajkalskiego, rozporządzało nawet poważniejszemi środkami pieniężnemi i większą ilością broni, zostało jednak krwawo stłumione i zakończyło się egzekucją wodzów powstańczych w Irkucku... Despotyzm czyli bezwzględny ucisk carski dosięgnął polską myśl niepodległościową
Strona:Józef Birkenmajer - Polska dywizja w tajgach Sybiru.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.