rywem powstańczym Sybiraków a miedzy oddziałami polskiemi sformowanemi w ojczyźnie została nawiązana jak najściślejsza łączność zarówno tradycji jak ideologji. Legjony syberyjskie już nietylko z nazwy, nietylko z dążności swych, ale i przez żywe i bezpośrednie braterstwo broni stają się niejako ciągiem dalszym rozwiązanych podówczas lub chwilowo rozbitych Legjonów, stworzonych w r. 1914 przez Komendanta Piłsudskiego.
Dowództwo polskie miało przed sobą dwa najpilniejsze zadania: skupienie rozprószonych a następnie nadanie wszystkim jednolitego regulaminu. Dotąd bowiem każdy oddział rządził się po swojemu: w jednych była musztra na wzór rosyjski, w innych na austrjacki, w innych na sokolski, w innych na strzelecki... w innych jeszcze — jak Bóg zdarzył! Bywało, że gdy padła komenda: „Na ramię broń!“ — jedni wykonywali ją po austrjacku na cztery tempa, inni po rosyjsku na dwa, przyczem jedni kładli broń na barki, inni zwieszali ją na rzemieniach; gorzej jeszcze działo się przy zwrotach wtył, wprawo lub wlewo, bo wtedy już powstawał zupełny zamęt. Co dopiero mówić o różnych komendach, naprędce wymyślanych przez dowódców, które niemal w każdym plutonie brzmiały inaczej! Wszystkiemu temu