Poszłabyś ze mną?... o powtórz te słowa!
Patrzaj! pustynia ściele się śniegowa,
Po której wicher pieśń żałobną gędzi —
Pustynia wielka — nie widać krawędzi,
Jeno się z niebem barwą zlewa srebrną —
Pośród niej ginie zbłąkany wędrowiec...
Czyż przez ten bezmiar nogi nasze przebrną?
Powiedz!...
Poszłabyś za mną?... namyśl się... zastanów!
Słyszysz rozstrzelań grzmoty? brzęk kajdanów?
Słyszysz ten wściekły okrzyk: Wolnych więźcie!
Zważ! ja nie idę, by zdobywać szczęście!...
Jutro w mych piersiach może utkwią kule
I śnieg mnie w biały spowinie pokrowiec...
Czy ty podołasz znieść te wszystkie bóle?
Powiedz!...
Poszłabyś?.. czemu wzrok Twój mego szuka?
Słyszę, jak serce Twoje głośno stuka...
Idziemy — cisi i wsparci pod ramię;
Twarz moja wielką obojętność kłamie...
Nad naszą głową mijają w bezkresie
Chmury śniegowe — niby stada owiec...
Jakie nam jutro chmurna przyszłość niesie?
Powiedz!...
Krasnojarsk.