Ta strona została uwierzytelniona.
Wtedy zwyczajną traciła żwawość
Twoja wlepiona we mnie źrenica
I taką miałaś w oczach ciekawość,
Jakbyś patrzyła w twarz królewica;
Bo wtedy nam się zdawało właśnie,
Że królewicze, wróżki, królewne,
O których głuche mówiły baśnie,
Pomiędzy nami żyły napewne...
O wróżko moja! ty, coś osnuła
Szczęścia urokiem biedne me serce!
Królewicz gdzieś się w obczyźnie tuła,
W wiecznem zwątpieniu i poniewierce!
I któż mi będzie, moja pieszczotko,
Rozkoszną gwarą dzisiaj gawędzić?
I któż dziś zdoła, śmiejąc się słodko,
Smutek z mojego czoła rozpędzić?
Doprawdy! dzisiaj wszystkie uśmiechy
Razem z uśmiechem twym dla mnie znikły;
Ju nigdzie niema dla mnie pociechy,
Tej towarzyszki twych kroków zwykłej!