Strona:Józef Birkenmajer - Prace o Kasprowiczu 1926-1936.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
14

Pamiętnik — a raczej Dziennik — Marji Kasprowiczowej usposabia nas zupełnie inaczej. Autorka była wszak żoną Kasprowicza, osobą, u której boku przeżył chwile największego w życiu szczęścia. Poeta nazwał ją w dedykacji Mojego świata: „czynnie, a głęboko współczującym świadkiem powstawania tych melodyj i obrazów“. Wysoce inteligentna i wykształcona, o wyrobionym smaku artystycznym, sama obdarzona nieprzeciętnym talentem literackim, bywała Kasprowiczowi nietylko podnietą twórczości, nietylko powierniczką jego pomysłów i pierwszą czytelniczką jego nowych utworów („Przynoszę ci kilka pieśni“ — zwracał się do niej poeta w Księdze ubogich), ale wytrawnym i szczerym krytykiem, niekiedy wręcz współtwórczynią: — ostatnia księga Kasprowicza była pisana dosłownie ręką jego żony pod dyktando autora.
Już to wszystko każe nam Dziennik Kasprowiczowej uważać — za dokument, jeden z najważniejszych i najautentyczniejszych dokumentów do biografji poety. Ale nie dość na tem. Autentyczność szczegółów potwierdzona jest i formą ich podania, metodą ich utrwalania. „Nie są to wspomnienia. Są to notatki spisywane z dnia na dzień, równolegle z biegiem samego życia“. Tę bezpośredniość uważa autorka za pewien minus, jako że owe notatki „nie mogą wyczerpywać treści opisywanych wydarzeń“. Niekoniecznie to musi być wadą. Że zaś czysto rosyjska bezpośredniość łączy się u p. Marji z Buninów Kasprowiczowej z rosyjską również pasją zaciekawiania się sprawami cudzej psychiki, więc — mimo całego podziwu i uwielbienia, jakie autorka żywi dla męża, nie spotykamy w jej notatniku żadnych panegirycznych komunałów, przesady czy wyolbrzymiania. I to zarówno w stosunku do Kasprowicza, jak i do spraw własnych. Że temi właśnie sprawami własnemi ona niekiedy przedewszystkiem się zajmuje, że pisze nie wciąż tylko o Kasprowiczu, ale raczej o sobie, — z tego czyniono jej zarzut: widocznie chciano, żeby Dziennik nie był dziennikiem, prywatnym zbiorem osobistych zapisków, ale monografją, relacją historyczno-literacką, czemś takiem, co dał Władysław Mickiewicz o swym ojcu, lub (inne wymagania) Eckermann o Goethem. Tymczasem nietylko postulat był oparty na zasadniczo błędnej podstawie, ale też z drugiej strony nie było nic mylniejszego, jak przydomek „Eckermanna w spódnicy“, jaki Kasprowiczowej nadał jeden z pobieżnie czytających krytyków. Eckermann, ani Władysław Mickiewicz, ni famulus Odyniec zgoła nie dorastali umysłem do poziomu twórców, o których pamięć chcieli zachować, tembardziej zaś daleko im było do roli spółtwórców, sojuszników i ożywicieli twórczości; byli to raczej jakby protokolanci, kanceliści. Zawdzięczamy im czy to zebranie szpargałów biograficznych (oby dokładne!), czy zanotowanie zapamiętanych szczególików lub powiedzeń. Bodaj że jest to szczęściem Marji Kasprowiczowej, iż do takiej roli nie zeszła.
Jeszcze jedną okoliczność należy wziąć pod uwagę. Dziennik Kasprowiczowej, pisany w pierwszych swych częściach po rosyj-