rody. Określiwszy znaczenie społeczne tej poezji, krytyk zajął się jej instrumentacją: rytmiką i stylem. Uwagi o rytmice są trafne — i świadczą, że po Łosiu i Folkierskim (Sonet polski) dużo jeszcze na tem polu można powiedzieć. Sprostuję drobną nieścisłość: wiersz trójprzyciskowy (o różnej ilości zgłosek) nie jest w Księdze ubogich nowością; używał go przecie dawniej sam Kasprowicz („Wiatr gnie sieroce smreki“ i t. d.) i Wyspiański („O Boże, pokutę przebyłem“), a może i ktoś przedtem; gdyby tak rozpatrzeć niektóre wiersze Mickiewicza i Słowackiego?
Z tezą Borowego, że „przyrodzoną formą poezji Kasprowicza jest modlitwa“ polemizuje Ostap Ortwin w rozprawie Podstawy liryki Kasprowicza. Według niego „modlitwa jest przyrodzoną formą wszelkiej liryki czystej“; u Kasprowicza zaś „wrodzony, właściwy mu liryzm nie wystąpił odrazu w swej czystej bezpostaciowej formie i rozmaite przechodził stadja, w których przedmiotem jego były poszczególne zjawiska życia i świata rzeczywistego, zanim przybrał ostateczny swój kształt w najwyższej kategorji stosunku modlitewnego“. Oto bowiem „Kasprowicz nie wyszedł z liryki, ale do niej stopniowo dochodził, dojrzewał“. Dojrzałość ta nadeszła, zdaniem krytyka, w punkcie, któremu imię: 'W turniach i Przy szumie drzew; „odtąd liryka Kasprowicza skłania się już coraz widoczniej do czystej formy modlitwy, stając się jednak zarazem bardziej ponad-osobistą, ogólnoludzką, globalną i wszechświatową“.
Zanim do tego punktu doszedł poeta, musiał walczyć „o istotne swe artystyczne powołanie, o swą właściwą formę, o czystą lirykę“. Słusznie krytyk przywraca do czci utwory wcześniejsze Kasprowicza, obalając mylny sąd Miriama jakoby poeta w nich deprecjonował swój artyzm, gdy tymczasem naprawdę on tam wykuwał sobie własny swój wyraz, torował sobie drogę przyszłej twórczości. Droga ta — długa i powolna — „prowadzi ku przyrodzonej i właściwej poecie formie, od poezji objektywnej, liryzującej tylko i postaciowej, do bezpośredniej i bezpostaciowej liryki czystej, od opisującej do modlitewnej, od wolnomyślicielskiej do religijnej, od protestanckiej do katolickiej“. Najwyższemu osiągnięciu tej liryki poświęcił Ortwin osobny szkic O gazdostwie Kasprowiczowskiej „Księgi ubogich“ najpiękniejszy w całem swym pięknym zbiorze, pełen subtelnych i oryginalnych uwag i obserwacyj („Okazuje się tedy, że i poczucie wieczności może mieć także swoje granice, dość zresztą ciasno zakreślone“), a jednak budzący kilka zastrzeżeń. Będą się one tyczyły znowu głównie wersyfikacji; trudno się zgodzić na informacje o „toku ośmiozgłoskowych (! J. B.) czterowierszy, o jednym tylko, przeważnie parzyste wiersze sprzęgającym rymie“... Warto by dobrze policzyć te zgłoski! Także nieścisłą jest wiadomość, jakoby Kasprowicz „wśród pisarzy polskich jedyny“ używał zwrotki spencerowskiej; wszak spotykamy tę zwrotkę już u Słowackiego (wiersz Paryż) i jeszcze kilku innych.
Drobne te zastrzeżenia i rozbieżne sądy nie zmniejszają uznania dla studjum Ortwina o Kasprowiczu, zwłaszcza, że autor nie
Strona:Józef Birkenmajer - Prace o Kasprowiczu 1926-1936.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.
18