Między siklawy, nad zdroje,
na turni strome urwiska,
gdzie w otchłań omglonych żlebów
ścieżka się wije śliska.
Ścieżka się wije śliska.
stacza się, rzuca, opada... i t. d.
Zbadanie rękopisów Księgi uprawnia Płoszewskiego do głębszego ujęcia dwóch jeszcze innych spraw: dziejów utworu na tle zdarzeń temuż współczesnych, a tem samem jego strony ideowej. Wybuch wojny — nazwany przez badacza „słupem granicznym“ — nie rozbija wprawdzie Księgi na jakieś dwa cykle zupełnie od siebie różne, w każdym razie niewątpliwie zmienia pierwotną koncepcję, nadaje jej inny kierunek, dodajmy odrazu: silniejszy i głębszy. Poemat, sam z siebie od początku stanowiący najwyższe osiągnięcie twórcze poety, przez swój stosunek do zagadnień wywołanych przez wojnę światową wzmógł się jeszcze bardziej, przerósł — że się tak wyrażę — sferę własną twórcy, wyrósł na jedno z naczelnych arcydzieł literatury nietylko polskiej, lecz światowej. Zwłaszcza że poeta, dając Księgę całą do druku książkowego, nadał jej kompozycję spoistą, jednolitą, logiczną, nawet zmieniając nieco pierwotny, chronologiczny porządek powstawania wierszy. Porównanie tego pierwotnego porządku z ostateczną kompozycją przeprowadził Płoszewski bardzo sumiennie, wyświetlając rozwój uczuć i przeżyć osobistych poety w związku z tłem dziejowem i tłem bliższem: ludźmi i przyrodą.
To tło ostatnie za przedmiot swych badań wziął w „Diarjuszu“ swej wędrówki krajoznawczo-literackiej Poronińskim szlakiem pana Kasprowica, kędy to ugwarzając sobie z ludźmi prostymi, którzy znali i kochali piewcę Mojego świata, gromadził różne ciekawe szczególiki biograficzne czy — nie obojętne dla biografa — dokumenty („świadectwo moralności“, meldunek gminny, dedykacja książki). W ten sposób uzupełnił tę jedyną bodaj stronę, jakiej zabrakło w książce Konrada Górskiego Tatry i Podhale w twórczości Jana Kasprowicza. Górski nie uważał za potrzebne wprowadzać daty i szczegóły biograficzne. Nie mam bynajmniej za złe — wprost przeciwnie, chwalę — że nie wdawał się w anegdoty w rodzaju Hoesickowskich „Legendowych postaci zakopiańskich“; byłyby one w odniesieniu do Kasprowicza niewątpliwie bardzo ciekawe, ale „już to jest inna historja“, która byłaby tylko zepsuła i charakter, i kompozycję wzorowo zbudowanej rozprawy. Natomiast nie zepsułyby jej napewno — owszem, plastyczności pewnejby dodały — wiadomości o tem, kiedy i w jakich okolicznościach znalazł się „syn Kujaw“ po raz pierwszy w Tatrach, kiedy też przebywał w nich w latach następnych. Wówczas, jak sądzę, rozwój stosunku Kasprowicza do Tatr i Podhala zarysowałby się pełniej i wyraźniej. Obraz ten pogłębiłby się jeszcze bardziej, gdyby autor miał czas czy sposobność uwzględnić pewne utwory, nie zamieszczone za życia poety w żadnym z jego zbiorów książkowych, a więc artykuły pisane gwarą