Strona:Józef Birkenmajer - Prace o Kasprowiczu 1926-1936.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
7

skrzyżowań w losach jednostki i świata — stąd nieodstępny niemal od jego liryki pierwiastek tragiczny.
Pewne z tych cech wziął autor pod baczniejszą rozwagę w szkicu, mającym za tło Przełęcz Kasprowicza, mianowicie stan duszy poety około r. 1905. Książka O bohaterskim koniu i walącym się domu jest „wybitnym momentem zatrzymania się namiętności i reakcji“, a więc drugim momentem przełomowym w twórczości poety; pierwszym momentem analogicznym była liryka r. 1896 („Byłeś mi dawniej bożyszczem, o tłumie“). Jak wtedy rozpoczął się odwrót — wcale nie nagły i nie bezpodstawny — z pod znaku społecznictwa, tak teraz przyszedł czas na wyzwolenie się z pęt prometejskich. W Walącym się domu poeta „odepchnął od siebie pozostałości po przeżytych już okresach“.
Szkicem tym (wydanym niestety w rzadkiej odbitce) Wasilewski uzupełnił niejako świadomie swoją monografję, która, szeroko rozplanowana aż do Hymnów włącznie, całą późniejszą twórczość omawiała ledwie na kilkunastu stronach (rozdział Cisza duchowa po burzy). Wolno nam wyczekiwać odeń równie szczegółowego studjum o Księdze ubogich, która dotąd jakby pozostawała poza obrębem jego zainteresowań badawczych. Fakt ten objaśniać można tem, że tutaj, na tem przekarczowanem niejako polu, samodzielny umysł Wasilewskiego mniej znajdował sposobności do działalności pionierskiej. Albo tem, że Księga ubogich powstała w czasie jego rozłąki z Kasprowiczem, więc gdy brakło bezpośredniej obserwacji zarówno samego twórcy, jak i środowiska, w którem utwór powstał.
Ale to tylko domysły — i, być może, słabo ugruntowane. Albowiem Wasilewski nigdy nie podnosi — tak dziś niestety częstych — pretensyj do monopolu czy pierwokupu w zakresie uprawnień swoich względem tego czy innego autora. Nie broni nikomu strzelać do tej samej zwierzyny — owszem, cieszy się bardzo, ilekroć zdarzy mu się wziąć do ręki czyjeś studjum o temacie pokrewnym temu, jaki sam opracowywał. Sam się też przyznaje do impulsów, jakich mu udzieliły badania Konrada Górskiego, a nadewszystko Stefana Kołaczkowskiego, które wspomina zawsze z wielkiem uznaniem. Tyczy się ono nietylko wspomnianej już monografji, ale przedewszystkiem nowego wydania dzieł Kasprowicza, gdzie na kartach tytułowych figuruje nazwisko Kołaczkowskiego jako redaktora.
Na czem polegała praca redakcyjna? Mojem zdaniem, redaktor wywiązał się z niej w zupełności, jeśli: 1) zgromadził wszystkie pisma Kasprowicza (z wyłączeniem listów, przynajmniej narazie), jakie w danej chwili były znane i dostępne, 2) uporządkował je według pewnego racjonalnego i przejrzystego systematu, 3) jeżeli przydał najogólniejszy aparat bibljograficzny, a choćby samą tylko chronologję utworów.
Te trzy warunki prof. Kołaczkowski spełnił, jak tylko w ówczesnych warunkach było możliwe. Słusznie chwali Wasilewski