wych figur odsunęła niespodzianie niemal na drugi plan właściwą akcję Stanisława Połanieckiego i Maryni, ale ponadto dwukrotna choroba przerwała na pewien czas pisanie — i w druku tworzyły się przerwy tak znaczne, iż w czasie jednej z nich zdążono wydrukować w odcinkach Gazety polskiej całą powieść młodego naówczas, a dziś tak sławnego pisarza: był to Wacława Berenta Fachowiec. Do złego stanu zdrowia przyczyniały się osobiste kłopoty rodzinne Sienkiewicza, poza tym różne niegodziwe plotki, rozsiewane przez ludzi małych i zawistnych, które mocno zniechęcały go do pracy twórczej. „Czasem bierze ochota — pisał do Dionizego Henkiela — urwać, tj. zakończyć trochę sumarycznie“. Ostatecznie jednak, słuchając roztropnych rad przyjaciół, oraz własnego sumienia artystycznego, doprowadził powieść do naturalnego i szczegółowo uzasadnionego zakończenia, przy czym — jak się wyraził żartobliwie — „ściągał sznury akcji, niby kapciuch“.
Na parę miesięcy przedtem, gdy jeszcze sam autor dobrze nie wiedział, nie tylko czy drukująca się w Bibliotece Warszawskiej powieść będzie miała trzy czy dwa tomy, ale jaki właściwie będzie jej finał, zwierzał się swemu niezawodnemu doradcy, Dionizemu Henkielowi w liście z 9 kwietnia 1894 między innymi z takich nastrojów: „Połanieccy teraz mnie interesują i wkładam w nich, ile mogę, ale coraz więcej dochodzę do przekonania, że i powieść w ogóle i ja w szczególności powinniśmy szukać przyszłości w epopei. Dlatego tęsknię do Quo vadis — a na dalekim horyzoncie widzę Krzyżaków“.
Ta tęsknota — i daleka wizja przyszłych powieści historycznych datowała się już od dawna, co najmniej od chwili powrotu z Ameryki, kiedy to Sienkiewicz odbywał z Henrykiem Siemiradzkim wspólne przechadzki po Rzymie i gdy w felietonach Niwy i Gazety polskiej raz po raz zaznaczał, że treść tego, czy innego dzieła historycznego, tego, czy innego obrazu, oglądanego na wystawach warszawskich pobudza niejako widza do — napisania powieści. W każdym razie po Trylogii surowe ostrzeżenie cenzury rosyjskiej oderwało Sienkiewicza na lat kilka od właściwej gleby: od powieści historycznej. Odczuwał to z pewnością nader boleśnie.
Strona:Józef Birkenmajer - Praeludia Quo vadis.djvu/4
Ta strona została uwierzytelniona.
716
Józef Birkenmajer