Strona:Józef Birkenmajer - Różowy koral.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko podczas opowiadań zwłaszcza delfinowych cała zamieniała się w słuch, a w miejscach najciekawszych naprężających powszechną uwagę, kłapała z zadowoleniem szczękami, zagarniając od niechcenia przy sposobności po parę ślimaków w swą ogromną paszczę.
Raz atoli ryba ciekawa w jeszcze inny sposób dała wyraz swej ciekawości, a było to w czasie takiej ciszy morskiej, że cicho się zachowywały nawet stworzenia podwodne, poziewując tylko, aż im się usta rozdzierały; nikt nie wiedział, co ma opowiadać, gdyż wyczerpał się zapas plotek. Przeto głos ryby ciekawej, przerywający ogólne milczenie, zwrócił na nią uwagę całego zgromadzenia; ona zaś krztusząc się i przewracając gałami oczu, jakby połykała conajmniej wieloryba, zapytała:
— Kto z was wie, co to za ogromna muszla spoczywa koło Sinej Rafy? Byłam tam wczoraj i...
Nie mogła dokończyć, bo głos jej znów uwiązł w gardle. Zresztą, choćby się nawet odznaczała wymową gładszą od wymowy delfina, nie dałby jej dokończyć przemówienia przeraźliwy hałas, jaki wszczął się na jej słowa — rzekłbyś, że nadchodzi orkan. Nie był to jednak orkan, lecz rzecz niemniej wśród ciszy morskiej niebywała, a mianowicie — kłótnia!
Rozpoczęły ją — o zgrozo! — żywięta, do starszego należące pokolenia, a więc tego, które przykład winno dawać młodzi. Gdy usłyszały zapytanie ryby ciekawej, zrazu ścierpła na nich skóra, jakgdyby tknęła się ich ryba, drętwą zwaną; potem zaś na wyścigi zaczęły objawiać głośno swe oburzenie. Albowiem prawo morza Fiołkowego zabraniało wspominać o tej rafie, którą od lat wielu osłaniała jakowaś tajemnica zdradziecka, zabójcza, okropna.
Szerzyła się pogłoska, że rafa ta wyrosła niegdyś nagle z dna morskiego i że jej powstaniu towarzyszyły ogromne grzmoty podziemne, połączone z trzęsieniem dna morskiego oraz wzburzeniem wody, która wówczas rozgrzała się i kipiała jak ukrop; wiele miało tam zginąć istot słonowodnych, to też, by zapobiec pono-