takiej ofiarności niewolno wątpić, że znajdą się ludzie, którzy i wygłodniałym dzieciom na Śląsku łzy obetrą.“ A w trzy dni później (nr 266) znów podaje informacje o klęsce, tym razem oparte na materjale źródłowym:
Korespondent specyjalny Kurjera warszawskiego wysłany na Szląsk, telegrafuje co następuje.
„Nędzy głodowej na Szląsku urzędownie nie przyznano, — przyznano tylko że w niektórych okolicach z powodu nieurodzajów kapusty i ziemniaków oraz niskich cen robocizny wyradza się obawa nędzy w przyszłości.
Zagrożone są okolice Raciborza, Lubleńca, Pleszowa, Rybnika i okręgi przemysłowe Bytom, Gliwice i t. d., w których uprawa roli podrzędne zajmuje miejsce, natomiast liczna jest ludność fabryczna.
W sferach kierujących tak ze strony władz miejscowych jak i urzędowych przedsięwzięto niektóre ostrożności jako to: zakupując zapasy żywności oraz rozpoczynając budowę dróg.
Panika ustąpiła po uspokajających zapewnieniach ministerjum oraz prasy berlińskiej i wrocławskiej. Niebezpieczeństwo nędzy jednak istnieje.“
Z brzmienia depeszy wnosićby można, że niebezpieczeństwo jest dopiero przyszłem, ale oto dalszy jej ciąg stoi w niejakiej sprzeczności z ustępami początkowemi, korespondent bowiem donosi dalej:
„Dziś wieczorem nadszedł wzruszający list od księdza Rybińskiego, proboszcza Bolika, pisany do „Gazety szląskiej“.