Strona:Józef Birkenmajer - Sienkiewicz a Śląsk.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
10

Roth z Lubleńca o grasowaniu tyfusu głodowego.“

*

Z powyższych słów możnaby wnosić, że niebezpieczeństwo nędzy ogólnej grozi dopiero w przyszłości, ale że niektóre miejsca są już nią dotknięte. Pan Kokskul główny redaktor „Gazety szląskiej“ zapewnia wprawdzie, że rząd nie zaniedba pospieszyć z pomocą, lekarzy jest poddostatkiem, władze dają zapomogi i rozpoczynają budowę dróg bitych, by dostarczyć zarobku robotnikom.
Wiadomości o stanie i rozmiarach klęski można zaczerpnąć u pana Quadta prezydenta Opola.

*

Nieszczęście nie przychodzi zwykle samo, więc razem z głodem i tyfusem głodowym zapanowały zimna.
Dnia 20 b. m. we Wrocławiu było 9 stopni zimna, w Raciborzu i Hirszbergu 13. Położenie jest podobne do takiego jakie istniało w roku 1847, w którym tyfus głodowy zdziesiątkował ludność.
Korespondent mówi jeszcze, że „między ludźmi poważnie się zapatrującymi panuje przekonanie, że nie jałmużny potrzeba, ale trzeba dać możność zarobkowania biednej ludności“.
Pogląd ten w ustach miejscowych ludzi zupełnie jest uzasadniony, inna rzecz, jak ma na tę sprawę patrzeć nasz ogół.
My możności zarobkowania robotnikom szląskim dać nie możemy.
Możemy tylko pospieszyć — nie z jałmużną, bo między braćmi o jałmużnie mowy być nie może, ale z pomocą bezpośrednią w pieniądzach, ciepłem odzieniu, lekarstwach, zapasach żywności.

Niepowinniśmy również czekać, aż nędza ogłoszoną zostanie urzędowo, aż wieść o niej przeszedłszy przez biura i formalności biurowe, zostanie przypieczętowaną w Berlinie.