Strona:Józef Birkenmajer - Sienkiewicz a Śląsk.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
11

Nie powinniśmy, bo oto jak donosi ksiądz Rybiński z Bolika, głód tam, tyfus, dzieci mrą z braku pożywienia.
Sprzedanych chat, zmarłych dzieci, dni cierpień i choroby spóźniona pomoc nie wróci. Nie wróci nawet, według znanych u nas słów: „łez przelanych”.

Apel Sienkiewicza nie przeminął bez echa. Doszedł i do osób najbardziej zainteresowanych — do tych, których dotknęła klęska. Dnia 2. XII. 1879, w nrze 270 „Gazeta Polska“ drukuje następujący list Karola Miarki:

Szanowni Rodacy.
Wiadomość, że gazety warszawskie poruszyły myśl o zbieraniu ofiar dla nieszczęśliwych Górno-Szlązaków, czytaliśmy łzawem okiem. Opisać nie mogę wrażenia, jakie ta wiadomość wywołała w całym Górno-Szląsku.
Zaprawdę, okropna na Górnym Szląsku panuje nędza, wylewy rzek zniszczyły wszelką nadzieję żniw; nieustanne deszcze na wiosnę i podczas lata zepsuły zboże i jarzyny, w niektórych okolicach nisko położonych ziemniaki zgniły zupełnie, że ich nawet nie dobywano z ziemi, a klęska tem dokuczliwsza, ponieważ lud nasz żywi się przeważnie ziemniakami i kapustą, która się także nie udała.
Stagnacja w handlu i przemyśle, brak odbytu żelaza i węgla i z tej przyczyny zarobku pomnażają biedę, grożąc głodową śmiercią ubogiemu ludowi, wszystkim zaś warstwom zaraźliwemi chorobami, które w latach 1846—1849 trzecią część mieszkańców umorzyły na Górnym Szląsku.

Jeżeli kiedy i gdziebądź pomoc była potrzebną, to zapewne dla Górnego Szląska. Bracia! ratujcie rodaków, którzy za każdą pomoc czy