gów? Pobratymcy nasi, Szlązacy, są w rozpaczliwem położeniu... czyby nie dało się pójść za wzorem literatów i artystów francuskich i zrobić dla Szląska to, co oni robią dla Murcyi? Bracia literaci złożyliby po ćwiartce zapisanego papieru, artyści malarze i rysownicy ujęliby na parę godzin za ołówek, znalazłaby się zapewne i drukarnia, któraby zysków na podobnem wydawnictwie ciągnąć nie chciała, kilkanaście ryz papieru nie stanowiłoby także rubryki dla naszych fabryk krajowych... Byłbym zdania, ażeby wydawnictwo takie obejmowało co najwięcej rzeczy Szląska dotyczących... bliższe zapoznanie się z przeszłym i dzisiejszym stanem Szląska z jego starożytnościami, a także z obyczajami i zwyczajami Slązaków, stałoby się rzeczą na dobie będącą...
Ktokolwiek krył się pod pseudonimem Bolesława z Ustronia, w każdym razie myśl jego była właściwie podjęciem myśli, rzuconej już poprzednio przez Sienkiewicza. Redakcja „Gazety“ wypowiedziała wprawdzie parę zdawkowych słów zastrzeżenia przeciw projektowi, ale widać, że z poglądami artykułu sympatyzowała, skoro zaraz w następnym numerze (283) rozpoczęła w odcinku druk powieści Feliksa Kozubowskiego „U źródeł Wisły“, zaznajamiając swych czytelników z „obyczajami i zwyczajami Szlązaków”, z „przeszłym i dzisiejszym stanem Szląska“. Ciągnęła się ona aż do numeru 291, do końca roku. A tymczasem w kronice raz po razu pojawiają się, prócz listy składek, notatki Sienkiewicza o akcji na rzecz Śląska: to na we-