Strona:Józef Birkenmajer - Sprawa opieczętowana.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
9

nieńskiego“. Ponieważ w wiekach średnich (czy tylko wtedy?) istnieli różni fałszerze dokumentów, więc za ich zwyczajem rzekomo poszedł Łaski — i też „fałszował“. Żeby tego dowieść, prof. Brückner, niby drugi Szyller-Szkolnik, odczytuje niezapisane i tajne „myśli“ Marcina Kromera, a pozatem strzela rykoszetem: „Bibljoteka gnieźnieńska posiadała parę lichych, późnych odpisów pieśni (skąd o nich prof. B. wiadomo? J. B.), jeden z nich posłużył Łaskiemu dla przedruku...“. Przedewszystkiem druk „Statutów“ odbywał się nie w Gnieźnie, lecz w Krakowie, gdzie drukarze nie musieli mieć przed oczyma owych rzekomych gnieźnieńskich odpisów „Bogurodzicy“ (mogli się bez nich obejść najzupełniej, skoro za Zygmunta I nawet chłopi prości umieli na pamięć „Bogurodzicę“), powtóre zaś Łaski wcale nie pisze, jakoby wzmianka o św. Wojciechu była na owych rzekomych „odpisach“: wspomina tylko jakieś bulle i dokumenta urzędowe. A to przecie różnica. Zdaje mi się, że jeżeli już ktoś chce mówić o Łaskim, powinien się przynajmniej zaznajomić z tekstem jego słów...
Rzekomemu fałszerzowi Łaskiemu prof. Brückner przeciwstawia Długosza „najsumienniejszego ze szperaczy“. Zapewne ten tytuł Długoszowi w XV wieku należy się słusznie, ale też jest rzeczą pewną, że szperacz ten w archiwum gnieźnieńskiem wcale nie szperał, czego dowodem są w jego dziele najprzeróżniejsze grube nieścisłości, odnoszące się właśnie do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, którego daty założenia nawet nasz historyk nie znał. Wszystkie te nieścisłości (m. in. umieszczenie śmierci św. Wojciecha za rządów — Mieszka I...!) wytknął Długoszowi stokroć sumienniejszy od niego szperacz, Adam Naruszewicz...
Zato wiemy, że Długosz znał doskonale klasztorne archiwa sandomierskie, krakowskie i sądeckie, sko-