Jak dotąd, była to odpowiedź łatwa,
ale następnie rzecz trochę się gmatwa,
bo mały Jerzyk i to dostrzegł wkrótce,
że każdy pluton ma swego dowódcę.
Pierwszym dowodził, wsparty na szabelce,
porucznik Łazik, mąż odważny wielce;
młody był, lecz miał oficerski stopień,
więc patrzył dziarsko, bez lęków i stropień.
Drugim dowodził pan chorąży Zupak,
człowiek już stary, lecz zwinny jak szczupak,
mistrz wszelkiej mustry... A zaś trzeci pluton
godnie prowadził pan sierżant Reluton.
Czwartym dowodził dzielny podporucznik Franio,
a pan kapitan Bujda dowodził kompanją.
Kochali go żołnierze: mówili, że pójdą
choćby na koniec świata z kapitanem Bujdą.
Lecz cóż, gdyby z nas który był o to zapytan,
ilu było dowódców (w tem jeden kapitan)
i ilu ludzi cała liczyła kompanja?
Odpowie ten, kto posiadł sztukę dodawania.
4 + 1 = 5
5 + 80 = 85