Strona:Józef Birkenmajer - Wróżka państwa Andrzejów.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

w tych poezjach grała ważną rolę, o ile nie w treści to w natchnieniu; tak obecnie nazywał dojrzały pan Andrzej ten głos wróżki, który od młodości często słyszał przy sobie, ale nie zawsze umiał go określić.
Anielcia tymczasem mieszkała u mamusi, a choć nie była sławna, to przecież umiała gotować, cerować pończochy, haftować, a nawet tańczyć. Jednego karnawału dużo tańczyła, a najwięcej z Felusiem, który wciąż był starszy od Jędrusia, pomimo że ten ostatni wyrósł już na dużego pana Andrzeja. Na drugi rok — a było to właśnie wtedy, gdy skończyła lat dziewiętnaście — nie tańczyła już z nikim: — obchodziła żałobę po matce, która zmarła w sam dzień trzech Trzech Króli... Dziewczynka pozostała w domu sama i smutna. Gdy się wypłakała (nawet i grzeczni ludzie płaczą), zabrała się do robienia porządków w mieszkaniu. Najpierw nakarmiła kanarka, który wypuszczony z klatki, a widząc jej łzy, przytulił się do jej serduszka i ćwierkał, ćwierkał... Anielci zdawało się, że ten głos ptaszka podobny jest trochę do głosu wróżki; głosu jej wprawdzie nigdy nie słyszała, ale w myśli wyobrażała sobie, przypuszczała, że on tak brzmieć musi... Dlaczegóżby miał brzmieć inaczej?
Następnie otworzyła starą szafę matczyną, którą zwano wiśniową. Wnętrze tejże miało niezwykle miły zapach, więc Anielcia lubiła, gdy mama je otwierała. Teraz po raz pierwszy szafę tę otworzyła Anielcia sama własnoręcznie, z takiem przejęciem, z jakiem otwiera się pudełko, otrzymane na gwiazdkę, a niewiedzieć jeszcze co zawierające. Po prawej stronie wisiała biała suknia z welonem, nad nią mirtowy wianuszek, zeschły i spłowiały; gdy go wyjęła, posypało się z niego trochę listków, szeleszczących jak liczmany tekturowe, używane do gry w fortunkę. Przymierzyła na sobie białą suknię i przejrzała się w lustrze: suknia była w sam raz na nią, jakby umyślnie szyta. Zupełnie jak w bajce o Kopciuszku, dzieweczka wypiękniała w tym stroju i przemieniła się w całkiem dorosłą osobę, dużą i poważną. Bo też naprawdę była poważna