Strona:Józef Birkenmajer - Wróżka państwa Andrzejów.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
—   13   —

i taka czegoś inna... Usiadła w fotelu i pogrążyła się w myślach. Zrobiło się jej czegoś żal, tęskniła za czemś jej dotąd nieznanem i czego nawet dobrze nazwać nie umiała. Wiedziała tylko, że czeka ją coś nowego i że już od jutra życie jej inaczej jakoś popłynie... Zaczęła myśleć o tem jutrze. I znów, jak zawsze w takiej chwili, przyszła do niej wróżka, a położywszy na jej oczach swe białe i wonne, macierzyńskie dłonie, ukoiła jej rozterkę i zasłoniła świat cały... Anielcia zasnęła...
Przebudzenie zazwyczaj mniej bywa przyjemne od snu; nazajutrz Anielcia miała jeszcze cięższe, jeszcze bardziej trapiące myśli; musiała szukać zajęcia, wyjechać w świat, by objąć posadę w jakiemś biurze, czy gospodarstwie. Zabrała się do pakowania, ale szło jej to bardzo niesporo, gdyż oprócz szafy wiśniowej były w domu i inne szafy i szafki, także i kredens, łóżka i krzesła, nie mówiąc już o primusie do gotowania i maszynie do szycia; zresztą kanarek nie miał futerka i czapki, więc mógłby się przeziębić w tę zimę srogą, zostawić go zaś w domu nie chciała przenigdy. Odkładała więc wyjazd do jutra i znowu do jutra — a jutro uzawsze zostawało jutrem. Siedziała w domu, szyła, cerowała, haftowała, smażyła, gotowała — tylko już nie śpiewała przy robocie (wyręczał ją w śpiewie kanarek)... Upłynął rok...
Pan Andrzej skończył uniwersytet, ale jego sława jeszcze się nie skończyła. Jego imię umieszczono w książkach, wprawdzie nie w „Stu powiastkach“ i nawet nie w Robinsonie, ale tylko w tych grubych i ciężkich książkach, których używa się jedynie do prasowania naklejonych wycinanek — na początek jednak i to dobre, bo kto nie traci nadziei, może się z czasem stać Guliwerem lub Rinaldo Rinaldinim, ba nawet Haroldem, królem cyganów. Odrazu wszystkiego osiągnąć niepodobna: „wszelki początek jest trudny“ — mówią wzory w zeszycie kaligraficznym, a pisanie poezyj jest może trudniejsze nawet od kaligrafji...