rozłożysty i piękny. Mięsistych jego liści nie śmiały tknąć mszyce — rzekłbyś, że je odstraszały najeżone groźnie kolce.
Jedyna tylko szkoda, że w jesieni przekwitł i utracił wszystkie swe białe płatki, poczem ani rusz nie chciał myśleć o wypuszczeniu nowych pączków. Feluś, który raz właśnie podówczas odwiedził państwo Andrzejów i bardzo uważnie przyglądał się wszystkim kwiatom, powiedział, że ten aloes kwitnie tylko raz na dwadzieścia pięć lat, a róść może i do stu; objaśnił przytem, że roślina ta pochodzi z bardzo gorących krajów. Gdy to mówił, to jakby mu się zdawało, że sam przebywa w tych gorących krajach, począł się naraz wachlować opadłym liściem begonji; może też było mu naprawdę gorąco, bo miał takie jakieś dziwne wypieki na twarzy, jak chłopiec, co się zmęczy bieganiem... A może Feluś przypomniał sobie, że był dawniej niegrzecznym chłopcem, i po krótkiej poprawie znów coś zbroił takiego, czego się musiał aż wstydzić?... Kto wie?...
Nadszedł dzień wigilji, w którym grzeczni i dobrzy ludzie otrzymują podarki, a najczęściej to, o czem marzą przez rok cały; państwo Andrzejowie również na podarek zasłużyli, jako że byli zawsze poczciwi i dobrzy. Oczywista, że ludziom starszym nie potrzeba już lalek, skoro mogą mieć żywe i prawdziwe dzieci; państwo Andrzejowie dzieci sobie bardzo życzyli. Różnili się tylko tem, że Aniela chciała mieć córeczkę, Andrzej zaś syna; oboje też skrycie zasyłali prośby do wróżki. Wróżka spełniła życzenie obojga, bo dała im naraz dwoje bliźniąt: córkę dla Anieli, a syna dla Andrzeja.
Radość była w domu ogromna z tego powodu. Pan Andrzej podskoczywszy z tej radości w górę, stłukł sobie kolano o kant stołu, zaś Aniela to aż do łóżka musiała się położyć i nie powstawała z niego czas jakiś, chociaż mile ją nęciły torty i bakalje świąteczne. Dzieci tylko nie cieszyły się, ale płakały, choć jeszcze im nikt nic złego nie wyrządził... Ale cieszyli się
Strona:Józef Birkenmajer - Wróżka państwa Andrzejów.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
— 20 —