Strona:Józef Birkenmajer - Wróżka państwa Andrzejów.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.
—   30   —

rzem, pani Aniela modliła się we łzach dniem i nocą... Zosia nie słyszała tego wszystkiego, tylko nieustannie uśmiechała się i z kimś rozmawiała w gorączce... twarzyczkę miała tak białą, jak te kwiaty aloesu, co stały u jej wezgłowia. Potem i mówić już nie mogła; ostatnie jej westchnienie było ciche, jak szelest opadających płatków kwietnych... i duch jej odpłynął błogo ku niebu, jak ta woń z nad kwiatów...
Pani Aniela, szlochając, ubrała córkę w tę białą sukienkę z welonem, co wisiała w szafie wiśniowej na prawo... a potem złożyła biedne, zimne ciało w drewnianej, skromnej trumience... Pan Andrzej schylił nisko, bardzo nisko swą nadsiwiałą, łysawą głowę i w milczeniu oparł czoło o nóżki Zosieńki... Cicho, bardzo cicho było w Zosinym pokoju... za oknem jęczał wiatr, a szyby całe były spłakane od deszczu. Koło trumienki skwierczała cicho i syczała świeca woskowa — pamiątka niegdyś pierwszej Komunji — i chwiała na wszystkie strony swą głowę z płomienia... Aloes tylko, rozkwitnięty i świeży jeszcze, dziwił się, skąd tyle łez i smutku w małem mieszkanku państwa Andrzejów.
Jeszcze dawniej, na parę miesięcy przedtem, gdy w odległej Mandżurji piaski dopiero się zaczęły okrywać skąpą, choć wiosenną zielenią, w jednym z bataljonów na froncie czytał dowódca żołnierzom rozkaz dzienny w jakimś obcym języku. Była tam wzmianka, że dnia... marca ... roku padł w bitwie podporucznik Adam N. Ale tego rozkazu dziennego nikt Zosieńce nie odczytał... Nie doszedł...


V.

Płynęły lata za latami, za smutkami smutki, rzadziej radość za radością. Państwo Andrzejowie coraz więcej lat, smutków i radości, notowali w kalendarzu swego życia. Co do lat niełatwo było im się pomylić, gdyż oznaczali je liczbą wnucząt. Edzio bowiem wrócił z wojny i przywiózł synową, bardzo miłą i ładną. Mło-