Strona:Józef Birkenmajer - Wróżka państwa Andrzejów.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
—   35   —

ojcu i matce, że Staś ma ładny obrazek z ładną panią. Pan Edward zauważył, że w tej chwili Staś bardzo się zarumienił i spuścił oczy pod stół.
— Stasiu, oddaj ten obrazek — rzekł ojciec.
— Nie oddam go nikomu, bo to moja wróżka — odrzekł Staś.
— Trzeba mu to odebrać, — zauważyła matka, — to może być jakaś pornografja.
— To nie żadna fonografja, tylko fotografja! — zawołał Staś gorąco, a na dowód, że mówi prawdę, wyciągnął z zanadrza fotografję wróżki.
— Skąd masz fotografję cioci Zosi? — zapytał ze zdziwieniem p. Edward.
Staś szczerze wyznał wszystko, spodziewając się surowej bury od ojca; jakże się zdziwił, gdy ojciec, uśmiechnąwszy się, pogłaskał go po głowie, ucałował, i rzekł:
— Masz rację, chłopcze. Ciocia Zosia, która nie żyje i której nie pamiętasz, była prawdziwą wróżką naszego domu. Dla wszystkich była dobrą, wszyscyśmy ją kochali i byli z nią szczęśliwi. To ją widzisz jako młodą dziewczynkę w dniu pierwszej Komunji, ale ona, gdyby żyła, miałaby lat tyle co ja, bo urodziła się w jednym dniu ze mną... Ja ją ogromnie kochałem i ty słusznie ją kochasz, choć jej nigdy nie widziałeś na oczy... Ponieważ zaś tak bardzo pragniesz mieć tę fotografję, więc poproszę babcię, ażeby ci ją podarowała na pamiątkę.
Babcia, która przez kilka godzin napróżno poszukiwała była fotografji zmarłej Zosi, bardzo się ucieszyła z jej znalezienia, ale skoro dowiedziała się o wszystkiem, chętnie podarowała ją Stasiowi, dając nadto ukochanemu wnuczkowi na przyczynek garstkę czekoladek. Potem siedząc z robótką przy oknie, długo nad czemś rozmyślała, aż doszła do przekonania, że Staś słusznie zmarłą Zosię nazwał wróżką. Wszak jej dusza była nieustannie przy nich, choć niewidzialnie, rozmawiała z nimi, a nadewszystko współczuła i kochała... czyż trzeba więcej dowodów? Do tego samego przeko-