KLUB KSIĄŻKI POLSKIEJ W MILWAUKEE
Komunikat Nr. 4.14-go maja 1939 r.
WYBÓR POEZYJ PROF. JÓZEFA BIRKENMAJERA
Już za miesiąc opuści uniwersytet stanowy w Madisonie profesor Józef Antoni Birkenmajer. Aby uczcić znakomitego uczonego i poetę grono miłośników książki polskiej w Milwaukee zaprosiło zasłużonego pisarza i tłumacza na swoje majowe posiedzenie z uprzejmą prośbą o łaskawe odczytanie niektórych ze swoich cennych utworów. Aby uwiecznić, jednocześnie, tak miłą i uroczą okazję zarząd miejscowego Klubu Książki Polskiej wydał niniejszą wiązankę wierszy z obfitej i prześlicznej twórczości poetyckiej prof. Birkenmajera.
LAS ŚNIEGIEM ZASYPANY
Zasępił się bór stary
I w głuchym smutku drzemie...
Bezlistne drzew konary
Przygniotło śniegu brzemię.
Gęstwina się zasuła
Puchowym hen całunem.
Wilk kędyś w niej się tuła,
Co nieszczęść jest zwiastunem.
Lub kruki zgrają czarną
Z siedliska się poderwą,
Śniegowy pył rozgarną
I lecą węszyć ścierwo.
Wiatr zrywa się od czasu
Z wściekłością opętańczą
I pryska z głębi lasu
Lodowych skier szarańczą.
Na szał żywiołość sprzeczny,
Na dolę nienawistną
Narzeka bór odwieczny
Koroną swą bezlistną...
W NOC DESZCZOWĄ
Już ziemię mrok otula
I w izbie ciemno mej...
Na dworze wiatr gdzieś hula,
Z odległych lecąc kniej.
I słychać śród podwórza
Konarów głuchy skrzyp —
Gdzieś w dali huczy burza
I dzwoni deszcz u szyb...
Świerszcz cicho szemrze w ścianie
Z swych tęsknych jedną nut,
Niekiedy psa szczekanie
Rozlega się u wrót.
Tak pusto, tęsknie, głucho,
Tak dzikich dźwięków zlew,
Jakbyś ty, zawierucho,
O mnie nuciła śpiew,
Byś łkała ponademną,
Że nim rozpierzchnie mrok,
W dal mnie uniesie ciemną
Burzliwych zdarzeń tok...
— Poszumy Bajkału, str. 60.
|
PO BITWIE
Ucichły gromowe strzały
I ostry poświst kul...
Mgły siwe się rozwiały
Wśród pól...
Ostatki chłopskiej chałupy
Odbłyskiem krwawym tlą...
Na miedzach krwawe trupy
Cicho śpią...
Zniszczenia przeszła tu socha,
Wyryła tyle brózd!...
Wiatr głucho kędyś szlocha,
Przez chróst...
— Poszumy Bajkału, str. 72.
PIĘTRO I SUTERENA
Na pierwszem piętrze pani gra Szopena,
I skala uczuć dźwięczy w fortepianie:
Drga namiętnością i nabrzmiewa skargą,
A później w boleść wybucha i łkanie
I w smętnych żalów przelewa się largo,
W jakieś poszepty od wyznań gorętsze...
Tęskni wciąż za kimś, cicho, nieprzerwanie
Pani na pierwszem piętrze...
Dwa piętra niżej — ciemna suterena...
Kobieta — niegdyś dziewczyna — w łachmanie...
Powierzchownością swoją dziś odpycha,
Choć piękna pono była w lat zaranie!...
Dziś po tych czasach boleść jeno cicha...
On ją porzucił... jakież smutne sceny!...
Dziecko oddała gdzieś na utrzymanie
Kobieta z sutereny...
Na pierwszem piętrze pani gra Szopena
I czyjeś serce niewdzięczne wspomina.
Gdybyż umiała śpiewać suterena
I serca ludzkie czarować dziewczyna!!...
Wiatr gra w latarniach przeraźliwe scherza...
W noc cichą płaczą — niby Magdalena
Dwa porzucone serca...
|