zwłaszcza, jeżeli nadto ze swego stanowiska... zechcesz pan dołożyć starania... wejrzeć w to, żeby...“
„Rozumiem pana“, rzekł rabin, „chcesz pan mówić o wykorzenieniu lichwy, o umoralnieniu nas.“
„Istotnie, to miałem na myśli.“
„Początek na tej drodze już zrobiony. Wpajam w nich poczucie obowiązków obywatelskich, uczę pojęcia o zjednoczeniu i zrównaniu wszystkich wyznań wobec sumienia, co dzień wydobywam po cegiełce z tego chińskiego muru, jaki nas dzieli od reszty narodu. Swoją drogą staram się o zachowanie religijności, bo nic zgubniejszego, jak popadanie w ową bezmyślną, handlarską bezwyznaniowość, nie mającą nic wspólnego z bezwyznaniowością filozofów.“
P. Koziogórski zapalał się coraz więcej mówił z wzrastającą emfazą:
„Spójrz pan na te rosnące z dniem każdym zastępy już nie prostych geszefciarzy z lichwiarską duszą, ale złodziei powierzonego im grosza, którzy oblekłszy się w skórę bezwyznaniowych kosmopolitów trwonią ten skradziony grosz na rozpustę; spojrz na setki dziewcząt zgubionych, co przed laty należało do wyjątków. Te zastępy, to zapowiedź naszej ruiny, nasze Mane Tekel Fares. Statystyka oblicza za ile lat nasza ludność zrówna się z chrześciańską i zgromadzi ostatecznie w swych rękach wszystkie bogactwa — a nie bierze w rachubę tych czynników rozkładowych. Mściwa Nemezys rozpoczyna swoje dzieło!“
Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.
— 96 —