Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
—   9   —

młodsza z dwóch kobiet zasłaniając sobie oczy chustką, jakby płakała, wsparła głowę na ramieniu starszej, która ją spiesznie uprowadziła.
Pan Alfons dobył cygaro i zapalając je, rzekł do mnie:
„Te panie nie znoszą dymu tytuniowego; oszczędziło mi to parę rubli, bo inaczej wypadałoby mi jechać razem z nimi... pierwszą klasą.“
„Zyskałem przez to towarzysza podróży“ odpowiedziałem.
Uśmiechnął się wdzięcznie, poczem zaciągając się dymem cygara, zapytał z niechcenia:
„Jak się też panu podoba panna młoda?“
Zrobiłem gest dyplomatyczny, uśmiechnąwszy się w sposób dwuznaczny, co mój towarzysz mógł sobie tłumaczyć jak mu się podobało. Zrozumiał mnie jednak doskonale.
„Nie zalicza się do rzędu tych“ rzekł poufnie „których widok każe zazdrościć nowożeńcowi, nieprawdaż? Pułkownikowa zacna, święta niewiasta, czulszej matki nad nią nie znajdzie, ale przyznam się, że w kwestyi tego małżeństwa postąpiła sobie zanadto bezwzględnie.“
„Związek na podstawie konwenansu? — bez przywiązania?“ zauważyłem.
„W całem znaczeniu tego wyrazu.“
„Zwykłe i codzienne rzeczy — dla egoistycznych celów poświęca się dziecko.“
„Ależ ta kobieta nie jest egoistką!“ zawołał pan Alfons z zapałem „całe jej życie było szeregiem ofiar i poświęceń. Jako przyjaciel domu mogę zaświadczyć. Jestem kolegą szkolnym Edwarda, z którym razem przepędzałem prawie wszystkie wakacye w domu jego rodzi-