Zamilkł na chwilę, zapalając nowe cygaro. Dopełniwszy tej czynności i wypuściwszy parę kłębów dymu, mówił dalej:
„Zdaje się, że pan radzca stanu, ów opiekun, miał pewną myśl umieszczając dziewczynę u swojej kuzynki: po prostu chciał jej zapewnić los bez przyczynienia się z swojej strony.“
„Rachował na pana Edwarda?“
„Oczywiście... łatwo można było przewidzieć, że młodzieniec zajmie się nią... ale taż sama myśl przyszła do głowy matce, chociaż podobno po niewczasie i przeraziła ją.“
„Czy stan interesów był taki, że wymagał ofiary ze strony syna?“
„Broń Boże! stali bardzo świetnie.“
„Więc cóż było przerażającego w tem przypuszczeniu, że syn zająwszy się kuzynką, chociażby nawet ubogą, zechce pojąć ją za żonę?“
„Panie łaskawy“ rzekł pan Alfons „tak się to rozumuje, gdy patrzymy na co z boku, nie wchodząc w głąb rzeczy...“
„Wszakże pan wyraziłeś się o tej panience z pochwałami...“
„No tak, to prawda... ale widzi pan... position oblige... robi się też coś i dla świata.“
Zamilkłem, nie mając co na to odpowiedzieć.
„Wkrótce po zainstalowaniu Zosi“ mówił pan Alfons po chwilowej przerwie „jakaś dziwna atmosfera zapanowała w tym domu; trudno było określić co, ale coś było w powietrzu, w stosunkach dał się czuć[1]
- ↑ w oryginale ostatnia linijka przymus zasłaniający się sztuczną swobodą. Bywając tam jest omyłkowo wydrukowana na następnej stronie