Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.
—   18   —

wówczas często, spotykałem kiedy niekiedy pana radzcę stanu, przy którym pułkownikowa okazywała dziewczynie czułość macierzyńską. Patrzałem na to wszystko, jak się patrzy na rozgrywaną w teatrze tragedyę, której rozwiązania czeka się z biciem serca. Edward na oko trzymał się od Zosi daleko, ale wiedziałem, co o tem sądzić, bo mi się zwierzał... rozkochał się w niej szalenie i ona w nim. Z dotychczasowych swoich awanturek miłosnych nie robił nigdy sekretu, pozwalając sobie względem ofiar przemijającego kaprysu, nieraz nawet w obecności matki, aluzyj... nieco wolnych... Teraz z obawy przed nią zmienił się zupełnie, stawszy się skrytym przebiegłym, ale to nie złudziło pułkownikowej, — byłem przekonany, że widzi jasno, co się dzieje. Biedna kobieta! jak wielkim musiał być jej niepokój, kiedy nie wahała się uciekać do hazardowanych środków, jak n. p. ni ztąd ni zowąd w obecności osób obcych, a szczególniej radzcy zaczęła nas oboje prześladować wzajemną skłonnością, bez żadnego powodu z naszej strony, daję panu słowo, wprowadzając mnie tylko w ambaras i kłócąc z Edwardem, którego nieraz zaledwie mogłem uspokoić. Nawet jeszcze dalej się posunęła... no ale to już było w zaufaniu. Wystaw pan sobie, razu jednego przybywszy do nich, nie zastałem Edwarda, który pojechał w sąsiedztwo, właśnie jak się dowiedziałem do ojca teraźniejszej swojej żony.“
„Ale, ale“ przerwałem „któż jest ten jegomość?“
„Zbogacony przemysłowiec, milioner; właśnie przed paru laty kupił znaczny majątek w sąsiedztwie pułkownikowej, i jego córka, która chociaż, jak pan mogłeś zauważać, nie grzeszy urodą, uchodziła za najświetniejszą przymus zasłaniający się sztuczną swobodą. Bywając tam