Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
—   32   —

jechała na sześć tygodni, więc łatwo można było wyrachować.
Pożądany termin zbliżał się, brakowało doń już tylko kilka dni, gdy jak piorun z jasnego nieba, spadła niespodziana wiadomość, którą sam przywiózł z poczty, że pani nie powróci wcześniej, jak za dwa tygodnie.
Dwa tygodnie!
Czternaście dni jeszcze odganiać złe, pilnować, czuwać, zatruwać sobie każdą chwilę, i to jeszcze Bóg wie z jakim skutkiem!? Wiadomo, że kobieta nie przebiera w środkach, gdy sobie postawi podobne zadanie, jak zbałamucenie mężczyzny. Pan uchodził za męża wzorowego, ale co to jest pokusa i jakiej trzeba determinacyi, żeby się jej obronić skutecznie, Marcin wiedział dobrze z własnego doświadczenia.
Kasia za to tryumfowała w duchu. Co tu bowiem obwijać w bawełnę; ta płocha dziewczyna uroiła sobie nie na żarty, że pan spogląda na nią znaczącym wzrokiem, i że powściągliwość, jaką zachowuje powierzchownie, była tylko skutkiem pewnych skrupułów. Otóż zwalczyć te skrupuły stało się dla niej zadaniem, które uwzięła się przywieść do skutku; znajdowała się, jak mniemała, na najlepszej drodze i odniesienie ostatecznego tryumfu było już tylko kwestyą czasu. Z wielkiem przeto zadowoleniem usłyszała wiadomość, że pozostają jej na to dwa tygodnie. Uznawała ten termin aż nadto wystarczającym i postanowiła sobie z niego skorzystać. Co ją do tego popychało, mniejsza o to: czy to niewyraźny jakiś głos serca, czy też tylko temperament, albo wreszcie zimne wyrachowanie, wszystko jedno, dość, że poprzysięgła sobie przypuścić bezzwłocznie szturm stanowczy....