Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.
—   48   —

własnej żonie? Gdyby to przypuszczenie przyszło jej było kiedykolwiek do głowy, byłaby się rozśmiała sama z siebie.
A jednak tak się stało!
W kilka dni potem, przy samym końcu obiadu (aby nie popsuć żonie apetytu) pan Feliks dobywszy z kieszeni list w zalepionej kopercie, rzekł:
„Znowu odebrałem jakiś anonim, tak przynajmniej wnoszę z pisma; nie otwierałem go, domyślając się, że zawiera to samo co poprzedni. Są to insynuacye, których nie ma co brać do serca; sądzę więc, że najwłaściwiej byłoby to spalić.“
„Bezwątpienia“, rzecze pani, „ale jednak ciekawa jestem tych bredni, to mnie bawi.“
„Jak chcesz, kochanie.“
Przedewszystkiem obejrzano napis na kopercie. Charakter był bardzo niekształtny; widocznie ktoś użył do pisania lewej ręki. Pani naśmiała się z tego dowoli, nareszcie nie bez pewnego bicia serca wydobyła list.
Oto co opiewał:
„Jeżeli kobieta z pretensyą do podobania się ma tajemnicę, mogącą zdyskredytować jej wdzięki, niech jej strzeże dobrze, jeżeli nie chce wystawić się na śmieszność. Twoja żona jest przedmiotem żartów, które nie wiem czyby jej się podobały, gdyby je mogła słyszeć. Pewna osoba (naturalnie płci męskiej) wychwalała jej uśmiech, którym wszystkich czaruje; na to obecny właśnie prezes odezwał się: „byłby istotnie niebezpiecznym, gdyby ząbki, które przy tej sposobności pokazuje, były jej własne“. Wiem, że to jest fałsz, ale gdy już raz poszedł w kurs, nie wyperswadujesz nikomu, że to nieprawda. Są tacy,