co utrzymują, że cała szczęka wprawiona i na próbach lornetują twoją żonę po to tylko, żeby to sprawdzić, studyując jej każdy uśmiech. Były już zakłady. Z pewnością dentysta został licho wynagrodzony i wygadał się.“
Ten ostatni frazes bardzo zręcznie oddalał podejrzenie od męża, który istotnie, oprócz dentysty, sam jeden był posiadaczem tej tajemnicy; mógł przeto najobojętniej w świecie zapalić papierosa, podczas gdy żona czytała. Spoglądał tylko z pod oka na jej mieniące się co chwila oblicze.
Gdy skończyła, naprzód zawołała tragicznie: „Okropność!“ — potem zmięła list i rzuciła na stół, mówiąc do męża:
„Czytaj! czytaj!... a! to niegodziwość!“
Pan Feliks przeczytał list uważnie, potem udając wielkie oburzenie, rzecze:
„Wiesz ty, kochanie, ja go zaskarżę do sądu.“
„Kogo? prezesa?“
„Nie! dentystę. To jest zdrada zaufania.“
„Jeszczeby tego brakowało! Zresztą onby tego nie zrobił, ja wiem!.... to prezes tak sobie zmyślił na prędce... o! niegodziwy... i co za ordynaryjna przyczepka... a choćby też tak było?... jeden ząb! albo to każdemu nie może się trafić?.... a! wiem, jak się zemszczę.“
Z pospiechem wydobyła z kieszeni sukni zeszyt: była to rola, którą zawsze przy sobie nosiła. Z majestatycznem giestem podała ją mężowi, mówiąc:
„Feliksie! jeżeli masz jakiekolwiek przywiązanie dla żony, jeżeli ci jest drogą jej dobra sława, odeszlesz mu
Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.
— 49 —